Dodatkiem do listopadowego numeru Glamour są cienie Inglot z nowej kolekcji Fall in love. W jej skład wchodzą także lakiery do paznokci i żelowe eyelinery.
Spośród pięciu kolorów do wyboru, najbardziej spodobał mi się nr 159. Pomimo tego, że zarzuca mu się słabą pigmentację, dla mnie jest to plusem. Jeśli jednak ktoś liczy na mocny i wyrazisty odcień, będzie zawiedziony. Trwałość cieni niestety nie jest najlepsza, dlatego konieczne będą poprawki lub dobra baza.
Ciekawa jestem jak inne kolory sprawdziły się u Was.
podoba mi się ten kolor :) szkoda, że trwałość słaba
OdpowiedzUsuńOdcień zupełnie nie mój. Ale kolor sam w sobie jest bardzo ładny. Do dziennego, lekkiego makijażu nadaje się napewno.
OdpowiedzUsuńŚwietny kolor, doskonały do wykonania nieco delikatniejszego smokey. Muszę go mieć!
OdpowiedzUsuńŁadny kolorek Ci się trafił :) miałam się rozejrzeć za tą gazetą z cieniem, ale kompletnie zapomniałam.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze gdzieś znajdziesz :)
UsuńJa niestety nie załapałam się na cień... :(
OdpowiedzUsuńTeż mam ten kolorek, ale mnie niestety ta słaba pigmentacja rozczarowała.
OdpowiedzUsuńJa nie uzywam cieni :P
OdpowiedzUsuńKurczę, zapomniałam go kupić!
OdpowiedzUsuńJa cienie zawsze nakładam na bazę w postaci korektora i cielistego cienia do powiek. A słaba pigmentacja to u mnie nie problem, bo wystarczy nałożyć cień na mokro, żeby poprawić intensywność koloru.
OdpowiedzUsuńInglot ma raczej dobre cienie, warto spróbować tej nowej kolekcji... :)
Dzięki za radę :) Chętnie wypróbuję Twoją technikę nakładania cieni.
Usuńśliczny kolorek. ja znalazłam tylko w jednym miejscu gazetę z dodatkiem ale ciemny zielony to nie jest mój ulubiony cień.
OdpowiedzUsuń